piątek, 10 września 2010

Niema to jak chorować !
Pęka ci glowa, nie możesz oddychać ani mówić i w dodatku nawet wyjść z domu..
Chyba zapomnialam już jak to jest :) siedzieć w domu i wynajdować sobie zajęcie.
Dziś na przyklad zjadlam miske flipsów, zrobilam wielki balagan wyrzucając większość ubrań z szafy po to żeby potem je posprzątać, zjadlam tonę leków, podglądalam przechodniów, nasluchiwalam odglosów, radowalam się wolnym mieszkaniem, gotowalam i sprzątalam a w miedzyczasie wkurzalam kogo popadlo :)
Ale jak to ma w zwyczaju mówić oświecona część moich znajomych warto byloby się zastanowić po co ci ta choroba, więc moja jest inteligentna bo wyprzedzila wszystkie wydarzenia, które zapewne będą mnie troche energii kosztowaly.. ale w zasadzie jest też radość bo rozwiązalam większość przedwyjazdowych problemów, nawet udalo mi się odzyskać kontakt z najcenniejszymi ludzmi których zaniedbalam i malą Zuzką (która już nie jest taka mala) teraz tylko jeszcze zlożenie zeznań w sądzie, oddanie książek (przetrzymanych) do biblioteki, dzień albo dwa na szpitalnym wyrku niestety bez widoku na morze, konfrontacja z "rodziną" , potem to już tylko pakowanie i pożegnania :)


Od kiedy bieże pani żelazo ? - od roku. - może mi pani wytlumaczyć co pani organizm z nim robi skoro we krwi jest go nadal niedobór ? - wykorzystuje ? - sam jestem ciekaw.

środa, 1 września 2010

" I choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę bo Jesteś ze mną "

Czasami mam wrażenie, że kiedy poukładam sobie wszystko wzorowo na półkach mojego życia, szczęśliwa z porządku i zadowolona, że wszystko jestem w stanie ogarnąć wydaje mi się nawet iż jestem szczęśliwa, zadowolona myślę - nic mi nie brakuje..
Wtedy, wkońcu przychodzi taka chwila kiedy moja głowa ląduje pod kranem z lodowatą wodą, otwierają się oczy i kiedy się przysłucham mogę wychwycić -tylko ci się tak wydaje, pięknie będzie w niebie, tu na dole może być tylko dobrze.

Jutro czas wrócić do domu - pustego, ze zmienionym zamkiem dla bezpieczeństwa (przed rodziną)
Dziś pomyślałam sobie, że jak wrócę to nie usłyszę tego telewizora, ani tego głosu, nie bedzie narzekania i wysyłania do sklepu, zero pogwizdywań ani postękiwań i kiedy zastanawiałam się czy to napewno dalej będzie ten dom, wszystko co trzymałam od soboty pod makijażem popłynęło razem z nim.

Nie chcę być twarda, zapewniać wszystkich, że tak jest lepiej, że się trzymam, świat się nie skończył ale żeby się cieszyć z tego, że w niebie będzie mu lepiej trzeba najpierw pogodzić i wypłakać to, że kawałek mojego serducha poszło z nim do tego nieba..

Tak więc poczyniłam postępy, chciałam pogadać z ojcem ale nie spotkałam go dziś, poszłam więc z wujkiem Marcinem nad morze i razem wypłakaliśmy górę husteczek, jeszcze tylko jutro wrócę do domu..


...................................................................

Byłam z Robercikiem na rozpoczęciu roku..
-teraz chłopacy będą mi zazdrościli..
-czego ?
-Ciebie!

Te pierwszaki naprawdę się cieszyły z tego, że poprostu są razem.
Ja też dziś cieszyłam się z tego, że mam wokół takich ludzi..