Czasami mam wrażenie, że kiedy poukładam sobie wszystko wzorowo na półkach mojego życia, szczęśliwa z porządku i zadowolona, że wszystko jestem w stanie ogarnąć wydaje mi się nawet iż jestem szczęśliwa, zadowolona myślę - nic mi nie brakuje..
Wtedy, wkońcu przychodzi taka chwila kiedy moja głowa ląduje pod kranem z lodowatą wodą, otwierają się oczy i kiedy się przysłucham mogę wychwycić -tylko ci się tak wydaje, pięknie będzie w niebie, tu na dole może być tylko dobrze.
Jutro czas wrócić do domu - pustego, ze zmienionym zamkiem dla bezpieczeństwa (przed rodziną)
Dziś pomyślałam sobie, że jak wrócę to nie usłyszę tego telewizora, ani tego głosu, nie bedzie narzekania i wysyłania do sklepu, zero pogwizdywań ani postękiwań i kiedy zastanawiałam się czy to napewno dalej będzie ten dom, wszystko co trzymałam od soboty pod makijażem popłynęło razem z nim.
Nie chcę być twarda, zapewniać wszystkich, że tak jest lepiej, że się trzymam, świat się nie skończył ale żeby się cieszyć z tego, że w niebie będzie mu lepiej trzeba najpierw pogodzić i wypłakać to, że kawałek mojego serducha poszło z nim do tego nieba..
Tak więc poczyniłam postępy, chciałam pogadać z ojcem ale nie spotkałam go dziś, poszłam więc z wujkiem Marcinem nad morze i razem wypłakaliśmy górę husteczek, jeszcze tylko jutro wrócę do domu..
...................................................................
Byłam z Robercikiem na rozpoczęciu roku..
-teraz chłopacy będą mi zazdrościli..
-czego ?
-Ciebie!
Te pierwszaki naprawdę się cieszyły z tego, że poprostu są razem.
Ja też dziś cieszyłam się z tego, że mam wokół takich ludzi..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz