piątek, 14 października 2011

Kocham ostatnie jesienne dni..
chyba za to, że nic mi nie wychodzi.
a czasami być musi i tak..

Wczoraj chałka, ona nie smakuje chałką..
z masłem chrupiąca ujdzie w tłoku
ale przecież nie taka była w planach..

Dziś co by naprawić wczorajsze błędy ?
tylko jakie błędy ?
zabrałam się za maślane bułki
i może lepiej nie będę tego opisywała ;)

Więc postanowiłam, że obwinię za wszystko drożdże!
chyba tylko bolącego od rana kręgosłupa nie mogłam jakoś z nimi powiązać..
Sprawę co by całą zostawić na boku i oddać się innym przyjemnościom postanowiłam zaparzyć sobie herbatę na jesień - taką, którą piję raz na czas jakiś - z cukrem i cytryną, obydwa dodatki w ilości sporej..
i.. herbata lipton a smakuje czym ? czajnikiem a dokładniej bliżej niezidentyfikowanym plastikiem
Koniec na dziś, nie robię nic. Koc, laptop, film, plastikowa herbata a potem spać, czekać na weekend z nadzieją na pogodę i może - Montreal.

Dziękuję Ci kochany jesienny dniu za wszystkie te nieidealne sprawy. Poradzę sobie i z tym, do jutra ! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz