wtorek, 13 marca 2012

Karolajna ! - co ? Wiosna.
Uśmiechem szczerym wręcz dziecinnym witam każdy wiosenny dzień, chociaż niektórzy wytrwali i zawzięci prowadzą spory, że nie kalendarzowa, że niezbyt jeszcze ciepła, że nie zielona, że wietrzna.
W końcu to wiosna kapryśna jak kobieta, potrzebuje czasu żeby dojrzeć zachęty żeby rozkwitnąć.

Wszystko trochę naraz, tydzień z grubsza wolniejszy i jakiś bardziej pusty może to i dobrze gdyby był trochę jeszcze postny ale jakoś tak drogi mi się plączą. Wszystko po kolei zaczynając od przestawienia czasu na letni co oznacza prawie dwutygodniową jedynie 5-godzinną różnicę z Polską.. buty z szafy wyciągnięte, czekolada z dołu ulicy czekoladowa jak zawsze, spacery rozpoczęte.
Jakoś tylko postu nie czuć i święta wcale się nie skradają kiedy to zwykle post zbyt krótki szybko ucieka.. nowy czas kiedy postnym osiągnięciem może okazać się wyprawa do kościoła potrzeba czasu żeby znaleźć siebie pośrodku tego wszystkiego nowego i innego trochę bezimiennego napływającego ze wszystkich stron.

Wiosna sprzyja zakochanym o czym mogłam się przekonać na własnej skórze w piękny niedzielny dzień kiedy to po zimowym sezonie znowu, pierwszy raz od dawna mogłam spotkać osobę wywołującą uśmiech na twarzy we słonecznym już stroju i fioletowym turbanie, mam nadzieję, że lada chwila będę mogła się cieszyć z jazdy mojego ulubionego starszego pana hindusa jeżdąącego zygzakiem na rowerze spoglądającego na mnie z dezaprobatą i zawsze odwzajemniającego mój uśmiech grymasem na twarzy.

Oczywiście z nadzieją 4 miesięcznego wyjaśnienia wszystkich spraw mam nadzieję, że w lipcu będę się mogła cieszyć rodzinnym towarzystwem, tymczasem trzeba gdzieś upchnąć niemożliwą przyjaźń z Piotrkiem, przetrawić wyjazd Damiana, znieść fochy Ariela określić znajomość z Mateuszem zrobić tiramisu dla Severyna i Mikea i tort urodzinowy dla Williama i kiedy o wszystkim tym myślę to w tej wielkiej pełnej niespodzianek i pięknej Kanadzie brakuje mi chyba tylko przyjaciółki, takiej, której będę mogła powiedzieć, że w moim wczorajszym cieście brakowało wanilii, że mój nowy szampon pachnie lawendą a ci wszyscy faceci urwali się z księżyca.

Lubię być sama.
Lubię ciszę.
Lubię też tego wariata z nadzieją,
że to lubienie zacznie się toczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz