wyrzuty sumieniowe przychodzą albo raczej się zaczajają żeby potem upewnic sie czy nie zapomniałam o ich istnieniu i jeżeli są w dobrym humorze zostawiają tylko brudne ślady na posadzce a ja zamiast układać sobie na półkach mojego życia muszę lecieć i czym prędzej te ślady zmywać co wcale nie jest proste bo trzeba zorganizować do tego kilka rzeczy.. Jeżeli są jednak w gorszym nie dają mi spać w myśl jak my nie to ty też i tak to się z nimi spieram. I czasami przyłapuję się na tym, że wchodzę z nimi w jakiś tajemniczy pakt i niewiedzieć kiedy i dlaczego przychodzi do mnie beznadziejność i to nie jakaś tam tylko moja prywatna, której całe życie próbuję udowodnić, że sie myli.. i puka wtedy kiedy ja zajmuję się zmywaniem tych nieszczęsnych śladów a, że jako kobieta mam wpisane w życiorys robienie dwóch rzeczy na raz taki kiedy wpadają jeszcze jakieś sprawy na herbatkę moja bezsilność się odzywa i wtedy beznadzieja bierze górę.. I tak było dziś kiedy była szczęśliwość od ranka wczesnego za to kiedy wyszłam z taw zastanawiałam się czy uda mi się nie rozpłąkać się przy ludziach nie wiedzieć czemu i po co..
Usłyszałam - Zakochaj się i ja Ci dobrze życze z nadzieją, że ty mi też; i to hasło znienawidzone przez wszystkich.. - to co przyjaźń ?
i dlatego bandyta dziś ze mną, bo z tą piosenką jest trochę tak jak z tym co dziś się "rozwiązało" kocham ją, mogłabym słuchać miliony razy pod rząd jednak filmu nie obejrzę ze strachu, że się zawiodę.
i czuję, że z gdańska z każdym dniem będzie trudniej mi wyjechać, bo puki tu jestem sprawy, które zostawiłam cała uczelnia i ludzie jakby mnie troche nie dotyczą, zamknięta w mydlanej bance jestem sobie gdzieś odcięta.
Przyjechałam z prostym postanowieniem - wyspowiadam się ! i na tym prostota tego postanowienia się kończy, spacery niby od tak dla oswojenia pod konfesjonałem, wbicie sobie dyżurów i przypominanie o świętach jednak nic a nic nie wskórało w sporze z moimi emocjonalnymi dziwactwami, dobrze że droga okołokonfesjonałowa pokrywa się z drogą doszopkową bo inaczej mogłabym zostać przyłapana na podchodach konfesjonałowych..
Ojciec Leon kiedy przyłapał mnie na grymasie mówiącym - za wielka ta szopka a potem wyciągnął do ogrodu co by pokazać jak ochronił swój ulubiony powojnik przed zimą stwierdził, że jak się chce wszystko na raz to nie wyjdzie z tego nic. A potem pokazał mi dziury w swoim franciszkańskim habicie i stwierdził, że kiedy co dzień mówi sobie dziś zajmę się tą dziurą to to robi a jak myśli o tym, że trzeba zacerować wszystkie kończy się na myśleniu.. i chyba tak samo mam z czekaniem na coś, tak bardzo czekam i po drodze mam mase wyobrażeń na temat tego czegoś, że kiedy przychodzi nie cieszę się bo to coś może i piękne nie jest takie jak sobie wyobraziłam.
Dziś jak wracałam to przyszła do mnie myśl, że każdemu byłabym w stanie powierzyć jakąś część tego co mam, na spowiedzi ale żadnemu z nich całości.. i pytanie czy to dlatego, że w głowie mam zapisane tysiące reakcji danego człowieka na pewne rzeczy i potem je sobie projektuje czy to tylko wymówka, za którą kryje się poprostu mój strach. Wychodzi, że chyba to drugie bo obcemu człowiekowi też nie jestem gotowa zostawić tego co powinnam.
I ten problem, dlaczego tak się dzieje z ludzmi skoro On kocha każdego, dlaczego namalowałam sobie linie po, przekroczeniu której zostają mi same pytania i to uczucie nie potrzeby ale jakiegoś braku i pytanie czy do przyzwyczajenia czy do czegoś więcej i poczucie w kościele bycia puzlem nie z tej układanki jednak o podobnym obrazku.. kiedy przychodzę do kościoła z myślą, żeby tylko moja ulubiona łąwka była wolna, albo żebym zdązyła na powrotny tramwaj..
kiedy jest miłość jest tęsknota, chęć bycia razem, mówienia, radości chęć powierzania spraw trudnych też i chwile nie proste też.
Potrzeba nie bycia kochanym ale pokochania kogoś, odnalezienia tego czegoś, tego czego brakowało, co dzięki temu, że jest daje Ci siły, jak narazie siły trzeba czerpać z kanapek ze szczypiorkiem twarożkiem i rzodkiewką, sprawdzać czy liście w herbacie są jak zawsze i uśmiechać się do siebie w lustrze po myciu zębów, przestać smęcić pogadać poważnie z kimś kto znajduje się w notesie jest na miejscu i wystarczy zadzwonić, usłyszeć komplement z rana ten, obiecany o który zapomniałam się upomnieć wieczorem, załatwić wszystko, wyspać się i spełnić postanowienie noworoczne - KONIEC Z PISANIEM POSTÓW PO 21 !