środa, 20 kwietnia 2011

Dzień totalnego obijactwa..
jadłam i nic nie robiłam na przemian..
na szczęście jutro to odrobimy.
tylko pogodę dobrą trzeba złapać
za nogi albo chociaż jedną.

Odpisałam, bo dziś dużo
gadałam z komputerem
i z ludzmi.
Pada, stuka mi ciągle w okno
i nie rozumie, że czekam na ciepłość.
Jutro konie ale z deszczem
to tylko pod dachem
a to nie to samo..
Bryczesy kupione i szpilki też
jest wszystko co teraz trzeba :)

Ach - dziś też nie czesałam się..
ale miałam zamiar taki
nawet kilka razy..
bez powodzenia.



niedziela, 17 kwietnia 2011

Pamiętaj żeby nie pić z kanadolami..
ja już nie będę..
Do 4 rano tańczyliśmy,
Mike odpadł znak jedziemy do domu.
Kto nie pił ?
nie znam takich.

Jakkolwiek woda na szafce
była pocieszająca..
tak pytanie żyjesz ? już nie
i ciocia krzycząca -
Karolajna do kościoła wstawaj !
i Seweryn - Mamo litości !
i to zdziwienie.. A ty co tu robisz ?
Śpałem..

Tak więc piękna niedziela
jakby było mało
Śnieżyca za oknem
najprawdziwsza..
A więc odśnieżanie samochodu
i spanie w kościele.

środa, 13 kwietnia 2011

Więc jest - Internet !
co nie znaczy pewnie,
że będę częściej odpisywała :)

Codziennie wieczorem, uzupełnianie dziennika podróży a mało miejsca jest żeby wszystko oddać tak jak to tutaj jest a w dodatku kiedy ciągle mnie coś dziwi albo zaskakuje więc część będzie się wkradała tu a część zostanie tam. Czuję się tu czasami jak dziecko takie żywe, które poznaje od nowa wszystko krok po kroku i czasami tylko słyszę jak jestem z Sewerynem Karolina coś jest nie tak ? albo Czemu ty się dziwisz ? a dlatego, że wszystko jest nowe..

Lubię chodzić i patrzeć, a oni ciągle myślą, że mi się musi nudzić a tak nie jest, wreszcie mam czas na te wszystkie rzeczy, które kiedyś były gdzieś daleko albo trudno wykonalne..
Dziś postanowiłam zainspirowana Anią słowacką upiec chleb taki prawdziwy na zakwasie.. więc jak wstane jutro odpowiednio wcześnie chwycę słownik w rękę i wybiorę się w Guelph w poszukiwaniu odpowiedniej mąki do wypieku chleba.. Potem z Gabrysiem i Danielem godzinne granie w chińczyka i powrót do domu 100 razy dziękując za kolejny 100 kawałek ciasta albo obiad, dokształcę się w hodowaniu zakwasu i od czwartku zacznę tak żeby zdążyć upiec chleb na rozgrzewkę przed świętami i potem następny na święta.

Dziś miało być przesadzanie drzewa ale przez tą dziwną kobietę ani dobrze z internetu nie można było skorzystać ani iść kopać, trzeba było czuwać żeby podłączyła nam telefon co by on wkońcu działał tak podłączała, że ja ciągle nie miałam internetu a jej ciągle nie wychodziło..
Trzeba iść poleżeć na kanapie trochę :)

niedziela, 3 kwietnia 2011

Wielki post to coś o czym w Kanadzie się nie mówi
idziemy na drinka albo
How are you
to co innego :)
Do kościoła nie po drodze
bo niedziela to czas wypadów
a nie modlenia się albo coś :)
Tak więc pozatym, że poznałam
polskiego księdza, i nawet jechałąm z nim samochodem
w kościele moja stopa jeszcze nie stanęła ani razu

słowo życie też jakoś inaczej tu brzmi
coś bardziej jak don't worry
niż jak walka o przetrwanie :)

Pięknie żyje się bez telefonu
bez internetu
z jeziorem w każdym rogu mapy
z trzema łazienkami
i kawałkiem trawy :)

lecieć we wrześniu ?
tak ale może za dwa lata
tu jest tyle do zrobienia
że to 6 miesięcy jest prawie jak 6 dni..