piątek, 22 lipca 2011

- Wyjeżdzam.
- Kiedy ?
- jutro.

Więc decyzja podjęta w pięć minut zanim mogłabym się rozmyślić :) z łzami już nazbieranymi żegnałam się ze swoim trzy- miesięcznym mekykańsko polsko włoskim światkiem.
Wyznania miłosne były - Pojedz ze mną do Meksyku i zostań moją żoną ! - w przyszłym życiu :)
Kolacja ostatnia piękna komplementów tysiące ani razu nie prosili żebym została, chyba wiedzieli, że nie byłam twarda.. na pewno nie.. Wspaniali ludzie, wspaniały czas !
Dziś dzień wakacji, plażowanie, opalanie, wielkie fale, 39 stopni, długie rozmowy :)
Jutro znowu do pracy, nowej, znowu zacząć od początku tylko, że teraz z bagażem doświadczenia, znajomością kilku hiszpańskich słów i salsą w głowie..
Canada zaskakuje mnie codziennie, pokazuje samą siebie od różnych stron, nie daje chwili spokoju :)
Wszystko szybko, żadna chwila się nie marnuje.
Tęskno mi już za nimi a jutro znowu ze strachem trzeba będzie stawić czoła nowemu..
Śniadanie będzie jutro na zewnątrz, trzeba iść spać to szybko przyjdzie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz