poniedziałek, 29 listopada 2010

Zarejstrowałam się do lekarza..
co poczytuję sobie jako sukces,
może do tego czasu się nie uduszę..

Już tylko 17 całych dni do wyjazdu,
tęskno za wszystkimi nimi
chociaż tam pewnie bedzie tęskno za krakowską narnią
przedtem jeszcze tylko masakryczne koło z botaniki
chemia i poprawa niemieckiego..
Biologia i mikrobiologia do przodu.

Pawarotti.. marzenie, Calejja..
wspaniołości..

Zimność więc zaraz treba będzie..
grzać stopy pod kołdrowym pierzem..
jutro na roraty postanowione nie wstawać..






poniedziałek, 22 listopada 2010

Chora..
Dawno w tym moim Krakowskim życiu tyle się nie działo..
Więc odpowiedzią mojego organizmu na ten jakże cudownie intensywny czas..
jest odmowa posłuszeństwa i kiwanie srogim palcem,
spokojniej, stopniowo, nie wszystko naraz..

I tak oto obudziłam się w nocy,
z uczuciem, że głowa pękła mi na pół.
Pobiegłam albo bardziej adekwatne będzie - potoczyłam się
co by nabazgrać coś na kolosie z niemca, który jednak chyba zalicze ponownie..

Potem obiad,
oswajanie domowej egzystencji,
porządkowanie,
chemia..
Magiczne spotkanie z panem przecudownym,
i zakochana i Norwegii..
tylko wziąć się spakować i wyjechać..
i tak zrobię ale najpierw wyprawy Polsko-górskie

Zapowiedz kolejnego koła..
Spać to najlepsze co można w tej sytuacji zrobić..

wtorek, 16 listopada 2010

Pierogowe dni..
pyszności były..

Na książce od botaniki powinno być napisane
czarna magia - nie dotykać
albo - tylko ze znajomością języka chińskiego..

Dlaczego do dziś wszystkie organelle wewnątrzkomórkowe mogły być dla mnie jednym..
a od dziś do każdego ma zostać przypisana osobna definicja..

Kryzys jest już kwadratowy.
są odwlekane rozmowy,
i niewyjaśnione sprawy..
Uświadamianie sobie pewnych spraw nie jest przyjemnym zajęciem,
tym bardziej, że te sprawy trzymają się za ręce i jak chcesz wziąć jedną
ona ciągnie swoją znajomą..

Totalna pustka a zewsząd słychać żeby się nie poddawać
wołać..
tylko ciekawe czy oni mieli w sobie coś takiego.


Pewnie tu będziesz, więc nie odbiorę bo nie wiem co ci odpowiedzieć, sama sobie muszę dać radę, i na razie nie jestem w stanie poradzić sobie z tym, że za każdym razem kiedy pytasz dlaczego mam w głowie projekcje tego, że zostałam z tymi pytaniami bez odpowiedzi, gdzieś na prostej drodze sama troche nie wiedząc co teraz i w którą stronę ? w pojedynkę ? i jeszcze nie jestem w stanie otworzyć tej bramki w swojej głowie bo to nie jest miłe, ale uchylam i pracuję nad tym, i tu nie ma znaczenia czy jesteś w gda w krk czy na innym końcu świata, ja poprostu potrzebuję teraz, bez planów i postanowień bo to, że nie dostałam żadnej odpowiedzi nie może wpływać na każdą kolejną relacje. Do grudnia, trzymaj się chłopaku.

środa, 10 listopada 2010

Jest KRYZYS..
są zjedzone ciastka, a właściwie ich niema
są ubrania porozwieszane na regale
są bałagany wszędzie

JA jak zwykle upycham po troszku
przez małe wieko wgłąb siebie
potem szczelnie zamykam na klucz
i tak noszę w sobie swoje sprawki..

Ilu osób ostatnio wysłuchałam
i ile podnosiłam na duchu..
dziś mam potrzebe komuś się wyjęczeć
i co ?
chyba nie mam komu..

Julka bez nastroju,denerwuje się po 1 moim zdaniu
Monia zajęta swoimi problemami odpisuje słówkami
Helen w drodze zakochany
Honi.. zarobiona
A o. jak zwykle zapracowany..

Grzesiowi powiedziałam, że nie zadzwonie przed 28
wytrzymam, z pożytkiem dla nas
Poszłam do kościoła, to ciekawe uczucie kiedy
wychodzi kilku ojców, których kompletnie się nie zna..

Zadzwonił Tadek - wpadasz z Magdą na tv ?
nawet Tadek śmiga z krk - obiad w Skawinie..
kuszący, gdziekolwiek to jest..

nie będę pisać do ojca..
niech tym razem on zatęskni,
wtedy znajdzie czas, porozmawiamy..

Kraków.. piękny zaprasza Cię na spacer,
oczarowuje, i zostawia pod drzwiami mieszkania..
niestety chyba w tym miejscu nie zdołam się zadomowić
niby ok, ale jednak czegoś brakuje.

Za tydzień dwa koła..
już nie jest wesoło
trzeba zakasać rękawy
i wziąć się do roboty..
Dziś na szczęście jest czas na marudzenie
prywatny marudny dzień
z humorami i zakwasami potwornymi..
Smutny.

niedziela, 7 listopada 2010

I znowu po Krakowsku..
znowu czerwone światło
znowu spanie do południa
znowu tłum w kościele

Troche mam dziś pusto, czemu ? dobre pytanie..
złe dni, choć ten był taki w miarę.
weszłam i szukałam jednego z największych człowieków
znalazł się w tłumie michał..
chyba tworzę sobie w głowie obraz
przecież z człowiekiem rozmawiałam chwile..

Kolokwia znów depczą mi po piętach,
tym razem ruszą przygotowania,
wyprawa biblioteczna.
Niemiecki, kolejny potwór..

Karolajna co z małego problemu robi duży
trzeba z nią porządek zrobić,
zakochana - nie, lubię jak się uśmiecha

Zabrakło mi jednego drzewa na Wrzesińskiej,
bałągan wchodzi mi na głowę
nie lubię mioteł, jednak.
ale porządek owszem..

rzeczowe pocieszanie Dacka..
i to podnoszące na duchu Karolajnaa..
a wszystko przez to, że nie poszłam się przytulać na pożegnanie.
spowiadać też nie poszłam..
i nad morze nie
i pan Szymon nie odwiedzony
i chemia nie nauczona

A może to zima idzie,
ta co za nic ma sobie moje ciepłe buty.
i ta potrzeba usłyszenia,
poczekaj zaraz będe.

do wtorku
z nadzieją i uśmiechem :)