środa, 28 września 2011

Czego ty się tak śmiejesz ?
- kupisz mi banki ?
- a co to jest ?
- takie latające, przezroczyste kółka z wody i płynu do naczyń..

Ty spałaś ?
Ty piłaś ?
Ty mnie obraziłaś ?

i jak tu nie kończyć każdego dnia z uśmiechem.
Jeszcze nie do końca czuję się tu jak u siebie ale kiedy powiem bardzo dobrze to tym razem nie skłamię i robię wszystko co w moich siłach żeby było tu po prostu codziennie dobrze a oznacza to koniec sielanki i odkładania kilogramów na boczki i wzięcie się za siebie puki słonce wspiera mnie ze wszystkich sił.

on jest zamazany.. dobry zamiennik dla zamyślenia

It's times like these you learn to live again
it's times like these you give and give again
it's times like these you learn to love again
it's times like these time and time again

dobry czas.

niedziela, 25 września 2011

Witaj w moim śnie..
Nocy uchyl drzwi, chcę odpłynąć w snach..
Nocy matko dnia..
Ześlij jedną z gwiazd..
Witaj w moim śnie..

Dobry czas, rozpoczęty o świcie
i ta radość ze spędzenia zaspanego poranka w kuchni
i szczęście kiedy wysiłki się opłacają
teraz trzeba pospać chwilkę jeszcze
wyszykować się i do katedry
czekać na gości z ciastem porannym
i cieszyć się tym pięknym rześkim jeszcze dniem.

Witaj w moim śnie..
Chcę odpłynąć w snach..

piątek, 23 września 2011

jedna łyżeczka.
udało się a herbata wciąż taka sama.
Słońce lituje się nad zmarzlakami.
daje nam jeszcze trochę ciepła.
bieganie poranne niezbyt wychodzi
zawsze trzeba najpierw stoczyć walkę
ale nadejdzie czas kiedy znowu wejdzie w krew..
Weekend za chwilkę!
kąpanie w jeziorze ostatnie tego lata.
obiecane !
Czas.dobry.bardzo.

wtorek, 20 września 2011

herbata.cytryna.cukier
wszystko w ilości niecodziennej,
bo walczącej z jakimś skradającym
niemilewidzianym osłabieniem..

Próbuję od rana działać na swoją świadomość i tą pod też i mówić jej - piękna pogoda jeszcze wróci!
ale ona cwańsza mówi, że tylko na chwilkę i tak oto pierwsze deszczowe i zimne nicnierobienie!
Zakupy zrobione, obiad nietknięty a już następny w planach, ach i gdzie to mieścić ?
Herbata i koc a nawet dwa, przetransportowanie pod pierzynkę z książką on mi mówi po prostu - Daj mi się wyspaća 1000 pomysłów na raz podziel i zajmuj się na raz tylko 1/4 :)

(...) chodź na ananasa!
na ananasa ?
tak potrzebna trzecia osoba !
do czego ?
ananasa !
co ? (i to zniecierpliwienie.. - ty znowu zadajesz zbędne pytania)
jak zjesz za dużo szczypie język, potrzebna trzecia!


Kocham to miejsce, nawet wtedy kiedy kpi ze mnie mówiąc - Dasz rade ? i oferuje ponure popołudnia ale one są takie tylko do czasu kiedy się ich nie rozświetli..

środa, 7 września 2011

Chyba.. chyba na pewno.. tylko dlaczego ?
jestem niepoprawną optymistką wtedy kiedy innym go brakuje..
jestem niepoprawną romantyczką..
jestem leniwcem lubiącym wstawać późno..
dlaczego ?

ze wszystkich filmów wybieram te kończące się happy endem ? świadoma w pełni, że życie nie szczędzi nam niespodzianek a cierpienia kształtują naszą wrażliwość.. potem siedzę na podłodze z nastrojem typowo nic nie chcącym zawieszona gdzieś pomiędzy tu a " jeśli jednak może być idealnie" trochę nieobecna z potrzebą na czekoladę, której postanowiłam nie jeść..

Szczęściem jest jednak to, że czas jest wieczorny a zanim przyszedł zrobiłam wszystko co postanowiłam. Czekolada jest dalej tam gdzie była, po 19 lodówka już do mnie nie krzyczy a bieganie było zaraz po powrocie z pracy..
Kondycja moja pojechała zapewne na wakacje i znowu będzie trzeba o nią walczyć ciężko, dziś się nie poddałam więc kolejne dni też takie będą.. mam nadzieję !

you need a man ! usłyszałam dziś w chwili kiedy byłam zajęta oglądaniem kubka ze starbucks'a i radowałam się, że z tej całej paplaniny rozumiem co 3 słowo.

może i tak jest ale czy wieczorne wyczekiwanie na ten miły ton głosu ze świadomością, że dzieli nas.. ma jakikolwiek sens poza chwilową dawką radości; no właśnie, chyba moja gotowość się tu kończy i moje możliwości gdzieś poszybowały a odwaga poszła szukać kapci w szafie. Chyba zbyt szybko zmieniać znowu życie, które jeszcze nie osiadło zbyt pewnie i nie złapało oddechu..

Karolajna weź się w garść ! jutro uplotę warkoczyk a Seweryn zadba o postawienie mnie do pionu.

wtorek, 6 września 2011

Więc motywować się czas zacząć..
ale żeby było skutecznie trzeba małymi krokami, dziś był niezdrowo niezdrowy dzień z dużą dawką rzeczy, których zjeść nie powinnam dlatego zaopatrzyłam się w kosz owoców i lodówkę warzyw a dzisiejsze frytki zapijane coca colą były zwieńczeniem ostatniego dla tutejszych dzieci long weekendu :)
Jutro pracować czas znowu a po na bieżnię bić rekordy zaczynając oczywiście znowu od podstaw po przeszło miesięcznej przerwie, buty jeszcze nie zdążyły się zakurzyć a waga pokazuje, że poza cm w tali nie jest aż tak źle, przed zimą trzeba się rozbiegać na powietrzy żeby potem wskoczyć na bieżnię i nie robić sobie nic z ciekawości ciekawskich ludzi albo tylko przyjaźnie spoglądających :)
Wszystko trzeba pozmieniać w sobie ale żeby to zrobić trzeba się z sobą czuć dobrze nie tylko przez chwilę zjadając kolejny kawałek szarlotki z lodami albo słysząc ten niezawodny śmiech Ariela tylko tak na dłuższą metę z samą sobą idąc pod rękę na długi spacer w dość nowe życie..
krok pierwszy jest taki, kiedy uda mi się znowu wpaść w rytm i nie walczyć codziennie ze swoim lenistwem będą następne ale one na razie stoją na półce czekając na swoją kolej na czas kiedy wszystkim po kolei będę stawiać czoła.

Pan Julian wymiata mi kurze z mózgowych półek zawsze sprytnie otwierając drzwi z paczką ciastek moich najulubieńszych i mówiąc - właśnie miałem je schować do szafki, dobrze, że jesteś.. potem niewinnie zaczynając od przepalonej żarówki w salonie a kończąc nie wiadomo jak na ogólnoludzkiej niewiedzy, żegnając mnie zawsze z nadzieją na tej jego pomarszczonej pogodnie twarzy, że wrócę i się nie poddam jak zwykle i że tym razem rozsiądę się w fotelu a nie tylko na krawędzi gotowa do odwrotu gdybym poczuła się nie dość inteligentna na niby przypadkowo przytoczony temat.

Canada zachwyca bardziej i bardziej..

niedziela, 4 września 2011

Zdenerwowałam się..
rozmowy z Polską należały do miłych
ale chyba już teraz takie nie są
zwłaszcza te z moją mamą..
tam nic się nie zmienia, ciągle jest narzekanie na wszystkich tylko nie na siebie, zwalanie swoich spraw na innych i nie zauważanie, że one przecież do nich nie należą..

Humor jest definitywnie zły i jedyne na co jest chęć to iść spać, można jeszcze poczekać na Ariela i usłyszeć - to kiedy przylecisz do Vancouver ?
w takich chwilach (na szczescie jest ich bardzo mało) brakuje mi tego polskiego światka i ludzi takich oswojonych, którym można było powiedzieć co nieco albo tylko z nimi posiedzieć..
tutaj takich ludzi mam daleko, jak to bywa w Canadzie - wszystko jest daleko.
dziś jest źle ale nie na tyle żebym chciała wracać, chyba tu czuję się dobrze a tam jest miejsce, w którym będę spędzac wspaniałe wakacje ze wspaniałymi ludzmi.