wtorek, 6 września 2011

Więc motywować się czas zacząć..
ale żeby było skutecznie trzeba małymi krokami, dziś był niezdrowo niezdrowy dzień z dużą dawką rzeczy, których zjeść nie powinnam dlatego zaopatrzyłam się w kosz owoców i lodówkę warzyw a dzisiejsze frytki zapijane coca colą były zwieńczeniem ostatniego dla tutejszych dzieci long weekendu :)
Jutro pracować czas znowu a po na bieżnię bić rekordy zaczynając oczywiście znowu od podstaw po przeszło miesięcznej przerwie, buty jeszcze nie zdążyły się zakurzyć a waga pokazuje, że poza cm w tali nie jest aż tak źle, przed zimą trzeba się rozbiegać na powietrzy żeby potem wskoczyć na bieżnię i nie robić sobie nic z ciekawości ciekawskich ludzi albo tylko przyjaźnie spoglądających :)
Wszystko trzeba pozmieniać w sobie ale żeby to zrobić trzeba się z sobą czuć dobrze nie tylko przez chwilę zjadając kolejny kawałek szarlotki z lodami albo słysząc ten niezawodny śmiech Ariela tylko tak na dłuższą metę z samą sobą idąc pod rękę na długi spacer w dość nowe życie..
krok pierwszy jest taki, kiedy uda mi się znowu wpaść w rytm i nie walczyć codziennie ze swoim lenistwem będą następne ale one na razie stoją na półce czekając na swoją kolej na czas kiedy wszystkim po kolei będę stawiać czoła.

Pan Julian wymiata mi kurze z mózgowych półek zawsze sprytnie otwierając drzwi z paczką ciastek moich najulubieńszych i mówiąc - właśnie miałem je schować do szafki, dobrze, że jesteś.. potem niewinnie zaczynając od przepalonej żarówki w salonie a kończąc nie wiadomo jak na ogólnoludzkiej niewiedzy, żegnając mnie zawsze z nadzieją na tej jego pomarszczonej pogodnie twarzy, że wrócę i się nie poddam jak zwykle i że tym razem rozsiądę się w fotelu a nie tylko na krawędzi gotowa do odwrotu gdybym poczuła się nie dość inteligentna na niby przypadkowo przytoczony temat.

Canada zachwyca bardziej i bardziej..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz