czwartek, 26 kwietnia 2012

Karolajna..
9 liter i 9 tysięcy światów w głowie.
kilka osób i kilka zakochań
trochę samotności i trochę szaleństw
trochę smutku i trochę radości.

Długie noce bez snu
i leniwe przespane poranki.

Pewne w moim życiu zawsze jest niepewne,
jeżeli myślę, że coś wiem okazuje się iż tylko mi się wydawało
chcę zawsze idzie w parze z trochę się boję.

Chyba przesadziłam z płcią męską
podejrzewam, że ilość mężczyzn na metr kwadratowy
dawno przekroczył zdrową normę
tak więc zostawiam wszystko/ich
w poszukiwaniu świętego spokoju
ale.. kiedy go znajduje,
brakuje wtedy togo bezpiecznego lądu w czyichś ramionach

Szczęście jednak,
że Mike i Severyn są samozwańczymi psychologami
i tak więc podobno moje zakochania są jak katar
leczone trwają 14 dni a nie leczone 2 tygodnie
maluję paznokcie bo wtedy lepiej się czuję
kiedy są czerwone jestem pewniejsza
najlepiej gram w tenisa kiedy już mnie wkurzą
(dlatego robią to zawsze w drodze na kort)
potrafię zrobić tak żeby sąsiad skosił mi trawnik sam z siebie
ale już pożyczyć cukru bym do niego nie poszła
i kiedy już postawię krok przez próg nie mogę wrócić

Ja prywatnie nad swoim życiem nie nadążam
ale taka chyba kolej rzeczy, jest dość zabawnie..

czwartek, 12 kwietnia 2012

Zakochanie ?

Stwierdzam, że aż do przedwczoraj moja wiedza na ten temat była teoretyczna i jakże byłam szczęśliwa chociaż o tym nie wiedziałam.
Stan pojawiający się nie wiadomo skąd i po co, nie pukający, nie skradający po prostu jestem i koniec, wpada przez okno i nie mówi czemu akurat tędy i teraz.
Oczywiście do mnie przyszedł ten sam, żaden inny w całej swojej zawiłości i niezrozumiałości za nic nie daje mi spać w nocy szepcząc - jeszcze chwilka.. całymi dniami każe mi się zastanawiać nad treścią czasami zawierających tylko kilka słów wiadomości, uczy chodzenia po ścianach i pochłania wszystkie twoje myśli..
jednak ma też dobre strony, stwarza przestrzeń, w której wszystko jest możliwe, robi mieszkanie motylom w twoim brzuchu, wywołuje uśmiech na twarzy, daje ci powód do pracy nad sobą i pozwala przekraczać wcześniej postawione mury i granice.

Najgorsze jest chyba to, że nigdy nie wiesz kiedy i dlaczego postanowi wyprowadzić się z twojego życia a może zostanie na zawsze ty jednak boisz się przebudzić rano bo może to wszystko to tylko czar, sen albo mydlana bańka.
Teraz kiedy to wiosna wkracza coraz odważniej - stało się !
i teraz ta Karolajna, która myślała, że ma za sobą nie jedno zakochanie dowiaduje się iż kompletnie nic o tym nie wie, wie teraz, że napisanie trzy wyrazowego smsa może okazać się tak trudne jak napisanie eseju o przyszłości świata, że ograniczony zasób słów przegrywa z chęcią rozmowy, że można uśmiechać się na myśl o kimś i śmiać na głos, że dwugodzinna noc to długa noc, że dwa dni do weekendu mogą być jak dwa lata.
Najbardziej ale to najbardziej boję się zakończenia bo pomimo tego iż zakochanie można określić mianem choroby psychicznej ja się z nią zaprzyjaźniłam i wcale leczyć nie chcę a potrzebuję więcej i więcej..

wtorek, 27 marca 2012

Maybe I’m scared of being alone.

Słonecznie i mroźnie..
myślę, że na zewnątrz mnie jest podobnie jak wewnątrz.
Pomimo uśmiechu tego ciepłego ze środka wręcz słonecznego mamy jeszcze ustawiające do pionu mroźne myśli oznajmiające, że moja wiosna jest kapryśna.

Maybe I’m scared

byłem w kościele.
zgubiłeś drogę ?

Maybe I’m scared

Szarlotka jest dobra na wszystko.. najlepiej zawinąć się z nią w koc na patio i chłonąć promienie słońca i kalorie.
Zerkając co jakiś czas na pojawiające się w telefonie okienka.. krzyczące o uwagę o kilka słów trochę czułości, trochę zrozumienia, odpowiedzi jednej albo od razu tysiąca.
Dorosły i duży nie znaczy zawsze dorosły i duży czasami kryje się pod tym zupełne przeciwieństwo takie urocze schowane gdzieś tam głęboko wychodzące dopiero kiedy coś na czym mu zależy postanawia sobie iść.
Wtedy zaczynasz rozmawiać z mężczyzną, w którym jest to słodkie dziecko upchane głęboko; z całkiem poważnym i czułym człowiekiem przyznającym się do tych cech tylko w momentach krytycznych.

Maybe I’m scared

Co począć ?
trzeba zacząć tworzyć swoją prywatną mapę, na której będą wszystkie humory, wrażliwości, uśmiechy, gorsze i lepsze dni, krzyki i szepty, okruchy miłości zaufania i bezpieczeństwa mapę, którą żeby poznać trzeba przejść włączając w to bagna i ciemne lasy.
trzeba tylko ubrać odpowiednie buty i zrobić potrzebne zapasy cierpliwości i wytrwałości.

Give me a reason.

wtorek, 13 marca 2012

Karolajna ! - co ? Wiosna.
Uśmiechem szczerym wręcz dziecinnym witam każdy wiosenny dzień, chociaż niektórzy wytrwali i zawzięci prowadzą spory, że nie kalendarzowa, że niezbyt jeszcze ciepła, że nie zielona, że wietrzna.
W końcu to wiosna kapryśna jak kobieta, potrzebuje czasu żeby dojrzeć zachęty żeby rozkwitnąć.

Wszystko trochę naraz, tydzień z grubsza wolniejszy i jakiś bardziej pusty może to i dobrze gdyby był trochę jeszcze postny ale jakoś tak drogi mi się plączą. Wszystko po kolei zaczynając od przestawienia czasu na letni co oznacza prawie dwutygodniową jedynie 5-godzinną różnicę z Polską.. buty z szafy wyciągnięte, czekolada z dołu ulicy czekoladowa jak zawsze, spacery rozpoczęte.
Jakoś tylko postu nie czuć i święta wcale się nie skradają kiedy to zwykle post zbyt krótki szybko ucieka.. nowy czas kiedy postnym osiągnięciem może okazać się wyprawa do kościoła potrzeba czasu żeby znaleźć siebie pośrodku tego wszystkiego nowego i innego trochę bezimiennego napływającego ze wszystkich stron.

Wiosna sprzyja zakochanym o czym mogłam się przekonać na własnej skórze w piękny niedzielny dzień kiedy to po zimowym sezonie znowu, pierwszy raz od dawna mogłam spotkać osobę wywołującą uśmiech na twarzy we słonecznym już stroju i fioletowym turbanie, mam nadzieję, że lada chwila będę mogła się cieszyć z jazdy mojego ulubionego starszego pana hindusa jeżdąącego zygzakiem na rowerze spoglądającego na mnie z dezaprobatą i zawsze odwzajemniającego mój uśmiech grymasem na twarzy.

Oczywiście z nadzieją 4 miesięcznego wyjaśnienia wszystkich spraw mam nadzieję, że w lipcu będę się mogła cieszyć rodzinnym towarzystwem, tymczasem trzeba gdzieś upchnąć niemożliwą przyjaźń z Piotrkiem, przetrawić wyjazd Damiana, znieść fochy Ariela określić znajomość z Mateuszem zrobić tiramisu dla Severyna i Mikea i tort urodzinowy dla Williama i kiedy o wszystkim tym myślę to w tej wielkiej pełnej niespodzianek i pięknej Kanadzie brakuje mi chyba tylko przyjaciółki, takiej, której będę mogła powiedzieć, że w moim wczorajszym cieście brakowało wanilii, że mój nowy szampon pachnie lawendą a ci wszyscy faceci urwali się z księżyca.

Lubię być sama.
Lubię ciszę.
Lubię też tego wariata z nadzieją,
że to lubienie zacznie się toczyć.

czwartek, 8 marca 2012

http://demotywatory.pl/3724939/Cisza
tak, że aż nie ma potrzeby o tym mówić lepiej uśmiechać się na samą myśl ;)

Zupełnie zakręcony pierwszy wiosenny dzień tak piękny, że aż się zapomina kolejność zadań..
Dziś pierwszy raz w swojej historii zapomniałam iść na angielski, gdzieś zgubiłam tę myśl obudzona słowami zasłyszanym w słuchawce Where are you ? i ten uśmiech na twarzy.
Można wyróżnić w Guelph grupę ludzi bezgranicznie ufającym prognozie pogody w poniedziałek było -16 ale na środę już zapowiedziane +10 więc nic dziwnego jeżeli twój sąsiad o 6 rano wychodzi w krótkich spodenkach a pod sklepem jest tylko jedno wolne miejsce na rower i za to ich właśnie kocham.

Wiosna sprzyja zakochaniu i odchudzaniu - myśl pani z polskiego sklepu kiedy nabijała mi na kasę wielką czekoladę milkę.. jeżeli można odchudzać się razem z nią to ja jestem za jeżeli nie to czekam na lato.

piątek, 17 lutego 2012

Dawno mnie tu nie było..
to chyba z racji zachodzących zmian, uczę się mianowicie patrzeć na różne sprawy z nowej strony - tej drugiej..
chyba dlatego, że moich teraźniejszych znajomych można określić jako grupę zwaną - mężczyznami.
Więc patrzę prościej a jak widzę skomplikowane to o tym mówię a jeżeli mówię to nie muszę już tak dużo pisać bo to się jakoś samo układa..
Więc są tego dobre i złe strony, można tańczyć w walentynki na środku skrzyżowania w centrum i jeździć na łyżwach będąc jednocześnie obklejonym watą cukrową, jednak wszystko kończy się gdy w grę wchodzi łowienie ryb to zajęcie jest dla mnie jak zapuszczanie włosów.. gdzieś w tle, już nawet wypróbowałam sudoku najlepiej jednak sprawdza się odsypianie na tylnym siedzeniu w samochodzie i te smutne oczy pytające - nie lubisz tego ?
Śmiesznie się dzieje kiedy na pierwszym miejscu stawia się szczęśliwe życie, jest jakoś tak radośniej i lżej bez stresu i biegania chociaż robi się wszystko to co przedtem może w troche innej kolejności.
Teraz czas jest trochę wakacyjno, decyzjowo, wizowo zakręcony myśli tysiące pukające zazwyczaj wieczorami, myślenie nie boli ale niestety czasami skraca sen ;)
Więc szary dzień będzie szarym dniem ale co jak by mu dodac trochę uroku i nadziei na słońce i nic nie poradzę, że moja stala nastroju waha się od pesymizmy do optymizmu może tak jest ciekawiej..

piątek, 13 stycznia 2012

Może to jest wielki błąd ale co poradzić
podobno Serce nie sługa..
mam nadzieję tylko, że rozum się ode mnie nie odwróci.

Więc kiedy już wczoraj postanowiłam sprawę zakończyć, dziś nastał nowy początek i nie mam pojęcia dlaczego kiedy wybór staje pomiędzy niebezpiecznym a ułożonym ten pierwszy wygrywa w przedbiegach..

Może i to jest kolejna zła decyzja, być może się przejadę ale jak dotychczas udawało mi się wychodzić ze wszystkiego obronną ręką z większym lub mniejszym doświadczeniem.
Może to nie jest to o czym marzyłam całe życie ale trzeba raz na zawsze pozbyć się projekcji w swojej głowie..
a człowiek, który wymyka się wszelkiemu szufladkowaniu i określaniu nadaje się do tej rewolucji jak ulał.

piątek, 6 stycznia 2012

Dzien dobry na wszystko !

na oblepienie spodni puchem z koca
na zjeżdżanie z górki na tyłku
na krzyki i szepty
na radości i uśmiechy
na myśli
i na bezmyślność
dzieńdobry
dzień jak codzień.