poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kilka dni Wakacji dało mi się cudownie poczuć..
Wizyta na Jamnej i okazja pooddychania tamtejszym klimatem, zobaczenia tych wszystkich ludzi, ojców i miejsca. Klimat Jamnej to jest coś co pamięta się potem całe życie. Do Tarnowa na pociąg zjechałam w expresowym ale i doborowym towarzystwie, byłam muzyka różnorodna, tematy wyszukane, turbulencje, obgadywanie, wzdychanie i poszukiwanie drogi..
Do Krakowa zajechałam sobie na 21, wpadłam do dominikanów a tam na krużgankach armagedon, co się okazało to tylko studenci..
Noc w przystani przyjemna, kolacja piętrowa, śniadanie dla słonia, widok ojca Michała chodzącego w kółko wokół stołu, spotkanie cudownego pana z furty, spacer Krakowski, ludzie przeróżni..
Okazało się, że zależy mi na krakowie, na studiach i na mieszkaniu z Julką i to bardzo.
Droga z ojcem - prześmieszna, wspominanie, obgadywanie, wypatrywanie, oglądanie, spanie, narzekanie, czytanie, obserwowanie.
Julka jest dorosła !!

środa, 16 czerwca 2010

Tak się zawsze zaczyna.. Ciężkie westchnięcie i pytanie - I co ja mam z tobą zrobić ?
Na słowa chirurgia szczękowa teraz jeszcze bardziej niż wcześniej dostaje dreszczy i wkońcu muszę przyznać, że cholernie się boję..
Więc byłam u Piotra, który postawił wkońcu ultimatum.. a mianowicie dostałam antybiotyk do niedzieli i jeżeli odpuści szczękościsk to będzie próbował ratować ale miałam też jechać na pogotowie już dziś, porozmawiać z nimi i zaklepać sobie termin awaryjnie na poniedziałek.
Więc miły pan dentysta w szczegółach opowiedział jak mnie natną i co będą robili później i jakby było mało powiedział, że kwalifikuje się do przyjęcia na oddział bo jeżeli będą robili to co mówił to będę musiała zabawić u nich dwa do trzech dni..
Tak więc Karolajna pełna optymizmu planowała przez przypadek wejść pod auto szwagra ale ten nie chciał mnie rozjechać..
Ale oprócz tych wspaniałych wiadomości spędziłam dzień z Julką świrulką świetny, widziałam ojca wkońcu bo już się stęskniłam :)
Wyszło na jaw, że jednak lubię jak ludzie się o mnie troszczą, chociaż niewiem do końca jak zachować się w takiej sytuacji, jest mi bardzo miło.
W dodatku usłyszałam w ramach mądrości przyszłego psychologa i walniętego kuzyna, że powinnam się w kimś zakochać a nie rozpamiętywać smutki i chyba tak trzebaby, chociaż trudno mi przełknąć ewentualne studiowanie w Poznaniu, co jeszcze usłyszałam, że to musi być prawdziwy mężczyzna który nie da się moim manipulacją, chęcią rządzenia i władzy..
I może coś w tym jest może dlatego tęskno było mi do tamtego Michała, dlatego, że jak coś mówił to czułam, że bierze odpowiedzialność, mogłam na nim polegać, czuć się bezpiecznie no i chyba najważniejsze byłam prawdziwą kobietą.. Tyle, że związku nigdy nie było, może mało się angażowałam. A potem był mój Michał, słodki, kochany, z którym uwielbiałam się sprzeczać, któremu mogłam powiedzieć wszystko..
A teraz jest karolajna, niezależna, złośliwa, kochana, wredna, twarda, dzielna i nie jeden by powiedział, że wszystko wróciło do normy :) Może i tak bo ja mam w planach korzystać z tego czasu..

niedziela, 13 czerwca 2010

Obejrzałam już wszystkie cztery sensowne filmy, które mam na laptopie..
Przeczytałam ponad 200 stron książki z czego pamiętam może z 6 zdań..
Obiecałam edkowi na jutro wielką ucztę..
Zjadłam kolejną paczkę tabletek..
Wysłuchałam kolejnych bajek czytanych przez Dacjana i Dagnę
Zostałam odwiedzona przez Robercika, który poradził mi nie zjadać więcej piłeczek do ping ponga, namalował obrazek i opowiedział wszystkie przedszkolne plotki ..
Wyczekiwałam, aż głowa przestanie mi pękać..
Wyszłam pierwszy raz od czwartku z domu do kościoła (jeżeli nie liczyć wizyt u dentysty)
Byłam rozczarowana bo ojciec wcale nie wyglądał na człowieka, który wrócił z kulturalnego urlopu ze słonecznych Włoch..
Nie zapamiętałam ani słowa z kazania, w ramach nadrobienia słuchałam rekolekcji ojca Zamorskiego do czasu kiedy prawe ucho odmówiło posłuszeństwa..
Na zmiane miałam 35,5 albo 38,4 stopni temperatury

Ale zrobiłam też coś pożytecznego - wydepilowałam sobie nogi i jeszcze raz sprawdziłam przedmioty, które liczą mi się na studia.
Co prawda dalej nie jestem w stanie włożyć szczoteczki do ust, ale chyba jest postęp skoro z przyzwolonych 8 tabletek przeciwbólowych na dobę zjadłam tylko 6..


sobota, 12 czerwca 2010

niestety nie jestem jeszcze w niebie..
ale co lepsze mam szczękościsk i chodzę po ścianach, antybiotyk o końskiej dawce i numer na pogotowie stomatologiczne, krzyżyk na drogę i zakaz wychodzenia na słońce.
Gdybym chociaż spać mogła, ale ja nawet siedząc myślę o tym czy to juz koniec swiata ?

Do środy będę wrakiem..
Wiem przynajmniej jaka jest różnica miedzy prywatnym a publicznym stomatologiem, otóż ten pierwszy za wszelką cenę chce uratować zęba a publiczny go poprostu wyrywa, w tej chwili nie wiem co lepsze, płacisz wymagasz, przynajmniej jest miły.

Nie wspominając o tym, że wizytę kontrolną u dentysty powinnam mieć za dwa miesiące..

czwartek, 10 czerwca 2010

Umarłam..
a jeżeli jeszcze nie, stanie się to w przeciągu 24h

nikt jutro w telefonie niestety nie usłyszy miłej Karolajny..
Spuchłam w dodatku jeszcze, jakby worki pod oczami dodawały za mało uroku..
ulubione danie - miksowane truskawki z zieloną słomką..

środa, 9 czerwca 2010

Czy jest pan Piotr dziś w pracy ?
tak ale nie może podejść w tej chwili, mogę pomóc ?
chciałam zarejstrować się na dziś do dentysty.
Oj.. kochanie do końca tygodnia doktor nie ma chwili wolnej.
Więc bardzo prosze zapytać się kiedy będzie mógł podejść żebym mogła z nim chwile porozmawiać, to pilne - Karolina Lider , zadzwonie oczywiście..

Więc pierwszy raz zrobiłam wszystko co mi kazano, bez najmniejszego zająknięcia, poszłam prześwietlić sobie pół szczęki, zjadłam pudełko lodów, spałam ile dało i na 17 pojechałam coś zrobić albo wyzionąć ducha..

Karolina rośnie ci ząb mądrości !
żadnej dziury ani nic, to dlaczego to tak boli, można go już wyrwać ?
ale to bardzo ładny zdrowy ząb..

I tu wszystko szlag trafił, w pracy spałam może godzinę, na szczęście udało mo się wymknąć do apteki fundacji.. Zjadłam tabletki i chwile było ok ale nic nie wróżyło poprawy na dobre, na szczęście udało mi się wcisnąć do dentysty, a tam usłyszałam że rośnie mi zupełnie niepotrzebny ząb, który nawet nie stał obok mądrości, Piotrowi udało się jednak mnie pocieszyć receptą na ketonal i ostrzeżenie - nie bierz więcej niż czterech na dobę bo będziesz miała spotkanie z latającymi słoniami albo ratownikiem medycznym. Wreszcie jestem w stanie pomyśleć o czymś innym niż o tym, że zaraz odjade na tamten świat..

Z pozytywów.. pani Kasia znowu miała dla mnie w zanadrzu uśmiech pełen dobroci, współczucia i informujący - on jest dentystą a można by pomyśleć, cudotwórca. Aha i chyba polubię jazdę rowerem, napewno tą do pracy, wkońcu znam już tajne wejście do naszych podziemi..
Tak właśnie minął mi cudowny wolny dzień.. zero plastyki i zero medytacji.. ale ku pokrzepieniu doszła dziś wkońcu karta do bankomatu, jutro muszę jechać podpisać wkońcu umowę do pracy i wypisać rachunek a potem czekać na wypłatę i zakupić wymarzonego Holendra..
Jutro mam nadzieje łagodniejszy wolny dzień..

wtorek, 1 czerwca 2010

To był długi dzień..

Uwielbiam wiadomości od dolores :)
-niedzwiadku co robisz ?
- siedze na wiosce pod Poznaniem.
- a nie dasz rady teleportować się do gda na 17 ?
- dałabym pytanie po co i czy mi się chce..
- malować twarze dzieciakom na dzień dziecka
- będe, kocha ją.

Wiem jak wyglada spaidermen i batman nadgoniłam już wiadomości o autach i znam ulubione kolory gromady dzieci, jednak jak chcę to potrafię, dzięki dolo mogę mieć chociaż kilka godzin kontaktu z tymi małymi szalonymi szkrabami..
- Mamo ! widziałaś ? jestem spaidermenkiem !

Był sukces, wstałam przed pukaniem i w dodatku czułam się wyspana w dodatku wczoraj jadłam ziemniaki na obiad i o dziwo smakowały mi, okazało się, że bardzo lubie grać w piotrusia chociaż upierałam się, że nie wiem jak..
A kot ma na imie szkot i lubi rodzynki..
Wiem też, że skrócone wydanie brewiarza dla sióstr to ściema bo one korzystają z IV tomowych..
Jutro znowu będę oglądała moją najulubieńszą bajkę.