Dawno też nie miałam internetu..
Dawno w moim pokoju nie było porządku..
Dawno nie robiłam po prostu nic..
Dawno nie przechadzałam z zachwytem po Nowym Porcie..
Więc aby było już za mną, studia w Krakowie to raczej za rok, chociaż znikoma nadzieja jest okazało się, że bardzo mi na tym zależało ale i tak bywa - Taki life..
W pracy ciekawie, o dziwo siedząc w moich podziemiach, poznaję coraz więcej ludzi, mój rower jest strzeżony prawie tak jak na płatnym strzeżonym parkingu, codziennie rano i wieczorem pan z portierni wita mnie uśmiechem :)
Cudowne jest, że schodząc z nocki i jadąc na moim cudownym rowerze mogę oglądać morze, za każdym razem strojące do mnie inne miny i świecące mi słońce w oczy ciągle innym odblaskiem..
Robert z dwojga Stany - Gdańsk wybrał oczywiście morze.. co wiąże się z tym, że mam bardzo ciekawe rozzkłady na całe dni kiedy to mam wolne od pracy, bo znając siebie sama bym nie jeździła na takie wyprawy rowerowe i nie tylko, wiążą się z tym także psychologiczne wykłady, po ostatniej sprzeczce już tylko psychologiczne wtrącenia :)
Mogę gotować obiady, które potem zjadamy razem z dziadkiem, o ile nie są kosmicznie wymyślne, jemy tony lodów i opijamy się wodą a późnymi wieczorami winem..
Na dziś umówiłam się z Grzesiem, że pojedziemy na Westerplatte i zahaczymy o twierdzę po drodze.. ale okazało się, że Iza nie raczyła mnie poinformować o swoich planach i dzisiejszy dzień spędzam z dziadkiem w domu gdzie pomimo przeciągu dalej jest gorąco, Grześ przyjedzie koło 14 więc obejrzymy moją ulubioną bajkę o smokach i zdjęcia z jego wypadu w Tatry.
Albo wcześniej umrę w tym domu..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz