do pisania o Słowackiej pielgrzymce
trzeba być w nastroju miło wspomnieniowym
a teraz na tapecie tęskniąco refleksyjny..
Rekolekcje były dziś,
było też zastanawianie się czy iść
i tak omijając mszę poszło się na samą konferencje
i jak to się rzadko zdarza, ruszyło coś
otworzyło się pudełko w moim mózgu
zakurzone, odstawione z napisem - nieprzyjemne
dawno tak nie było,
co bym z łzami z kościoła wychodziła
i nie wiem czy to za sprawą ojca czy tematu..
poszłam sama w kierunku przed siebie
chciałam zadzwonić do ojca
ale sił tyle nie znalazłam
bo przecież karolajna nie może pokazać,
że jest słaba..
Tęskno już za tym co znam,
co sobie oswoiłam
i gdzie nie muszę ciągle czuwać
nad tym co i jak zrobić
za miejscem gdzie mogę cały dzień
w piżamie patrzeć w ścianę myśleć
często nie dochodząc do niczego konkretnego..
Dziś się przelało,
a jeszcze 10 dni trzymania fasonu
tym razem to będą szczęśliwe godziny podróżne..
z wyczekiwaniem i biegiem
do wspaniałych ludzi zebranych u Dolo..
Kraków oswajam powoli,
mieszkanie się oswaja jeszcze wolniej,
my poznajemy siebie na wzajem
konfrontujemy się w róznych sytuacjach
czasami chowając głowę w piasek,
czasami wyciągając ramiona,
jednak co by nie było zawsze gotowe
przyjąć w objęcia choćbyśmy były bez humoru..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz