Co ciekawe mieszkając sobie sama w pokoiku, niby miedzy ludzmi ale na uboczu kształtowałam i umacniałam w sobie mase strasznych przywar i przezwyczajeń, które jak się okazuje uprzykrzają mi ostatnio życie..
Kraków zapadł się w jesienno chlipiącą aurę, czego nie można powiedzieć o beczce tętniącej życiem, dni toczą się wcale nie leniwie a co dziwne dość prędko nawet. Jeszcze chwila i miła wizyta w Gdańsku z długą kąpielą, szarlotką i miłymi wizytami.
Bakteryja straszna, z którą walczę od przyjazdu do krk mogłaby już sobie iść a przedewszystkim nie swędzieć ale ona uparta musi mnie denerwować wtedy kiedy nie trzeba, zapowiada się na szczęście niedługi jej koniec.
Ludziska uczelniane coraz ciekawsze, wieczory będą raczej nienudne :)
Zaciągnę się chyba razem z moim wolnym czasem do kliki co by chociaż jakiś mały pożytek był z tego mojego siedzenia w Krakowie.
Czas spać co by jutro aktywnie i naukowo spędzić wolny dzień :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz