poniedziałek, 3 maja 2010

Były kajaki są bolące plecy..
Na kajakach świetnie może pomijając marudę w kajaku, poza faktem zrzędzenia i lenistwa, Marcina dalej lubię ale fakt płynięcia z nim kajakiem odczuwam dziś bardzo dobrze - moje plecy krzyczą masażu ! albo chociaż poleżenia w wannie !

Co to dla nas 27 kilometrów na jeden dzień, co to dla nas 3 kilometry pod prąd żeby rozbić się w środku imprezowni..
Wróciłam do domu a tam goście rozbili sie w moim pokoju, a iza oczywiście nie napisała mi nic, więc koło 23 wyprawa jeszcze do mamy i potem ten upragniony sen..
Miło tu jak jestem sobie tak trochę ale mieszkać bym tu nie mogła, ich styl życia doprowadza mnie do irytacji..
I pogoda dzisiejsza iście wiosenna dobrze, że wczoraj daliśmy radę przepłynąć ten kawał..
Idę radować się ciepłą wodą, potem decyzja co wdziać na siebie i 3 - majowy obiad z Robercikiem Anią i Darkiem radośni szaleńcy :) i 17 nastka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz