- Byłam w Wilnie i było świetnie, widziałam, krzyczałam, szwędałam się, wkurzałam, płakałam, uśmiechałam, modliłam, pilotowałam, jadłam i zwiedzałam
- Kryzys zażegnany, co prawda najpierw trzeba było wylać te potoki łez nazbierane ale teraz lżej przynajmniej trochę
- Wiem, że nie jestem beznadziejna, bo przynajmniej jedna osoba tak twierdzi więc to dowodzi o fałszywości tego stwierdzenia, chociaż zanim wybije sobie to z głowy to jeszcze chwila
- Lubię gotować, nawet bardzo to chyba kolejne odstresowujące zajęcie
- Dalej nie lubię o. Jerzego
- Chyba będe pracować od maja
- Waham się nad wyjazdem na spływ ( w zasadzie to jestem zdecydowana, ale czekam na Dacjana co by mnie ustawił do pionu i powiedział - jedź !)
- Warto mówić o tym co siedzi w środku częściej niż raz na pół roku bo wtedy potrzeba do tego tony chusteczek
- Dalej mam w pokoju syf, że się tak wyrażę
- Nie uczę się prawie wogóle
- Czekam na koniec świata
- Jestem jak dziecko, które casami trzeba mocno przytulić, a czasami doprowadzić do porządku
Ostatnio mam dziwny czas, najpierw tęsknota, brak kogoś, potem poczucie beznadziejności, większość ludzi, których spotykałam denerwowała mnie więc ostatnio zorientowałam się, że jeszcze chwila i pozostanie garstka ludzi których lubię, i wkońcu moment krytyczny, z którego w moim przypadku są dwa wyjścia albo zamknę się w sobie z tym wszystkim albo porozmawiam wkońcu z kimś. Tym razem zebrało mi się na mówienie a bardziej na odpowiadanie pojedyńczymi wyrazami potem wkońcu kilkoma wyrazami, czułam że już się przelewa.
Byłam dziś rozmawiać o pracę, i chyba bedzie całkiem ok jeżeli przyuczę się tych wszystkich skomplikowanyc nazw..
W piątek koniec mojej przygody ze szkołą średnią i radość z tego powodu, bardzo mi to ciążyło.
Kajaki w sobotę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz