środa, 31 marca 2010

W operze cudnie i nie chodzi tu bynajmniej o aranżacje teatralną, grali pięknie i śpiewali też..
Ale o tym kiedy indziej i o reszcie tego wieczoru bo jutro poranna i trzeba wstać o 5 rano :)

wtorek, 30 marca 2010

Wanna, herbata pół na pół z cytryną i cukrem, sentymentalny film, stygnąca woda, dwa śledzie na kolacje, chęć na maślanke - pokonana..

Ojciec wie jak podnieść na duchu - Jak to idziesz do opery sama ? może ktoś by poszedł z tobą ? morze niestety szerokie i głębokie a ja najbezpieczniej czuję się w swoim towarzystwie.. Zresztą podobno będzie obok mnie siedział przystojny młodzieniec. 10 minut na rozmowę to chyba za mało, ostatnio stanowczo za często chce mi się płakać, czuję się prawie jak rozhisteryzowane małe dziecko..

Julka bulka i zbysiu mają natężony program matematyczny więc aby wygadać, wysmęcić się i ponarzekać nie był to ten czas napewno ale kocham tych szaleńców.

Mój tato jak zwykle ze swoim przyjacielem telewizorem na moją proźbę odpowiada - A mam jakieś wyjście ? oczywiście, że nie bo mnie kocha.

Jutro poszukiwania materiału, transport do taty i dopilnowanie czy zlecona praca napewno bedzie wykonana..

W operze będę piękna, dla siebie, spędzę ten wieczór miło i nic nie może stanąć mi na drodze.

niedziela, 28 marca 2010



Tak na ten czas, histeryczny, krzyczący, płaczący, smutny, wściekły i zawiedziony.
Mam nadzieję, że mój anioł stróż też lata na niebieskim łabędziu..

Napisałam wczoraj do michała ale jest głucho i jest mi z tym źle, nie lubię kończyć spraw które są dla mnie ważne a tym bardziej nie lubię kiedy nie wiadomo co się dzieje po drugiej stronie.

Dziś był dzień jakich w moim życiorysie dawno nie było..
Był płacz i wściekłość a wszystko to nie w kącie z dala od ludzi ale właśnie pomiędzy nimi. Wściekła mnie ewelina, zrobiła mi nadzieję a potom ją poprostu zdeptała, bardzo potrzebowałam pojechać na 17 posłuchać pierwszy raz od dawna być w roli słuchacza przemyśleć, zawiesić się, pobeczeć a na koniec przytulić Julkę oczywiście z dziarską miną na twarzy. Kiedy odłożyłam telefon łzy popłynęły po polikach, nie byłam w stanie nawet wytłumaczyć o co mi chodzi bo głos się łamał, a wszystko to na oczach mamy i jasia on biedny aż uciekł jeść obiad na sale. Potem już tylko smutek pod przykryciem wściekłości i wiadro cebuli do obierania..

Przeor - lody z maca - wino - czuję się ciągle tak samo źle.
Jutro wizyta w drewnianej budce, mam nadzieje że o. Dobro i tym razem bedzie potrafił pozbierać wszystkie moje kawałki i posklejać je do kupy, wsadzając do kieszeni garść radości na rozmnożenie.

sobota, 27 marca 2010

Po trzech kieliszkach wina udało mi się znaleźć tyle sił żeby sklecić kilka zdań..

Ta sytuacja mnie przerasta, nie odzywasz się więc nie wiem co się dzieje a drugi raz nie będę czekała aż się w końcu odezwiesz po niewiadomo jakim czasie, sam mówiłeś, że problemy są nasze więc jeżeli jakiś jest miałam prawo o nim wiedzieć niestety jeżeli się nie odzywasz to znaczy iż nie potrzebujesz mnie do szczęścia. Miałeś poprawkę 24 byłam w stanie wytłumaczyć sobie dużo uczysz się, boisz żeby tylko zaliczyć ale wystarczyło zbić kilka słów na gg żebym wiedziała co się dzieje albo wysłać esma ale chyba nie jestem dla ciebie ważną osobą skoro wiem zapewne mniej niż wszystkie inne otaczające Cię osoby.. Masz prawo zapewne wiedzieć też, że troche pozmieniało sie w tym czasie kiedy z twojej strony było a w zasadzie dalej jest głucho, postanowiłam składać papiery do krakowa kierunek, na który chcę iść jest na 3 uczelniach więc jest prawdopodobieństwo dostania się. Jeżeli jesteś w stanie odpisz, miło byłoby wiedzieć co wpłynęło na to, że nie odzywasz się do osoby, z którą jeszcze niedawno chciałeś dzielić życie.


Jechałam z ojcem do domu i pierwszy raz od dawna czułam, że jeżeli zaraz nie wysiądę to się rozpłaczę i miałam na to ochotę a wręcz tego potrzebowałam, wysiadłam jednak przeszłam się chodnikiem w jedną i drugą stronę i stłumiłam tą potrzebę. Znowu nie miałam odwagi powiedzieć m tak na pytanie, Wieęc może jednak umówimy się na herbatę ? gdybym jeszcze potrafiła powiedzieć co tam w środku siedzi..
Już któryś raz z kolei słyszę, że znowu wróciła ta wstrętna marudna i zdystansowana Karolajna i troche niewiem jak na to zaradzić czuję się tak jakbym wróciła spowrotem do punktu, z którego wyruszyłam. Może to już czas żeby się zamknąć i iść spać, chciałabym się jednak do kogoś przytulić tak ta właśnie Karolajna zdystansowana, patrząca z góry dająca dobre rady potrzebuje kogoś, troche czasu i uczuć tych dobrych. Chyba już bredzę więc postudiuję jeszcze Dzikie serce i pójdę spać.
Droga krzyżowa ulicami gdańska była, trudno znaleźć Boga pomiędzy nutami, rozmyślaniami na temat czy aby napewno wchodzę na dobry dzwięk, jak leciał alt i czy za bardzo się nie oddalam.. Kiedy śpiewam jest radość ale z drugiej strony troche brakuje mi tego czasu kiedy przychodziłam na 17 chwile przed zajmowałam miejsce w ulubionej ławce do obok filaru drugiego i słuchałam, tonęłam w tym, byłam jakby bardziej świadomiej..

Z jednej strony chęć rozmowy z ojcem z drugiej strach ? może to dlatego, że za dużo rzeczy biorę do siebie, rozamiętuję zdania dla innych mało ważne.
Znów jak bumerang wrócił do mnie ten czas, czas potrzeby kogoś bliskiego, z czasem dla mnie tylko, z uwagą, którą może mi poświęcić.. wychodzi ze mnie ta mała egoistka, która pragnie zwrócić na siebie uwagę - strasznie tego nie lubię jednak czuję taką potrzebę..
kiedy ojciec powiedział, że nie bedzie mnie już stresował, męczył i namawiał na rozmowę z jednej strony poczułam ulgę bo nie będę musiała wymyślać nowych wymówek i układać scenariusza mojej wypowiedzi z drugiej jednak zawód ten czas był dla mnie ważny miałam poczucie, że ten człowiek namawiając mnie przez tą króciutką chwilę poświęca całą swoją uwage mnie.. trzeba coś z tym zrobić bo takie funkcjonowanie wkońcu może stać się chore.

Wczoraj pierwszy raz w tym czasie kiedy to wmawiam sobie, że rozwiązanie tego związku jest najlepszym rozwiązaniem, zatęskniłam.. za czułością, za czasem tylko dla mnie, za tym czasem kiedy mogłam położć głowę na torsie Michała i nasłuchiwać jak bije mu serce, być spokojną. Brakuje mi chyba bezpieczeństwa, które przy nim znajdowałam, zawsze niezależna, musiałam postawić na swoim, a jednak w jakiś sposób zależna oczekująca, nie potrafiąca się przyznać..

To chyba najwyższy czas na to żeby zajżeć do budki, w której swój urząd będzie ełnił o. Dobro usłyszeć te słowa i życzenia podnoszące na duchu a jednak i dające do myślenia tyle, że łagodnie bez rewolucjii.A może to czas żeby iść przytulić się do taty i zamiast stary dziadu powiedzieć kocham.
Wielki Post znielubiony czas, czas w którym przychodzą na codzień te wszystkie myśli, które dotychczas wyrzucało mi sumienie tylko wieczorami.

piątek, 26 marca 2010

Bibliografia skończona.
czyżby pasowało tu stwierdzenie - czas najwyższy na sen ?
ciekawe jak wygląda najwyższy czas.. ciekawe ile mierzy, i czy w cm ?
Edek mnie olał i poszedł spać już dawno :)
Kolejny dzień bez szynki..

wtorek, 23 marca 2010

Wiosna - w głowie u mnie zamieszkała.. mam nadzieje, że na dłużej a nie tylko przejazdem ;*
Coraz dalej z cudzoziemką, coraz dalej z bałaganem, ze złośliwościami.

Chyba nie kocham, albo przynajmniej nie tak jak kiedyś,troche to smutne ale w takiej sytuacji nawet jeżeli się odezwie, Kraków jest już postanowiony teraz tylko się dostać..
Została już tylko noc, jutro Michał pisze ten egzamin, więc wymówka się kończy jeżeli się nie odezwie będę musiała coś z tym zrobić..
Miało być, było tak pięknie, niestety chyba nie mogę związać się z człowiekiem, który nie potrafi ze mną rozmawiać, dzielić się tym co dla niego ważne i trudne jednocześnie wymagając tego odemnie..
Chyba znowu się trochę zamknęłam ale może to i dobrze na ten maturalny czas..
Tęsknię jednak..
Śniło mi się, i o dziwo pamiętam co.. ha i niepamiętam kiedy ostatni raz pamiętałam..
Spać nie mogłam ale kiedy postanowiłam wietrzyć o 2 w nocy wkońcu mie się udało :)
Wiosna a Dacek ciągle pyta się gdzie, ona siedzi u mnie w głowie, przyszła nieproszona ale tacy goście są najwspanialsi.
Wstałam - nie można napewno powiedzieć, że wcześnie i znowu nie wiem co ze sobą zrobić, porzadek napewno ale w planach narazie jest tylko ten pokojowy a on zapewne nie zmieni nic poza tym, że trudno bedzie cokolwiek znaleźć.
Michalina wzbogaciła sie już w drugą dolną jedynkę teraz zapewne bedzie wszystkich podgryzać :) mała bestia.
Plan jest taki, że jadę do taw pouczę się wkońcu potem może do spójni się poruszać i na próbę, wrócę będzie ciemno i pójdę spać ale ostatnio z moimi planami różnie bywa..

niedziela, 21 marca 2010

Jest odwaga ?
A może to tylko próba ucieczki ?
tak czy inaczej gdzieś tam w środku siebie znalazłam wystarczająco dużo sił do podjęcia decyzji, tych które mogą na poważnie zatrząść moim życiorysem..

czwartek, 18 marca 2010

marzenia

Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Antoine de Saint-Exupéry

Ja nieznacznie zmieniłam swój punkt, i znowu zaczęłam marzyć, o podróżach, spadochronie, Irlandii, Islandii, latającym dywanie.. poczuć w sobie znowu dziecko coś wspaniałego.



Irlandia..

" Z braku drzew nikogo nie można powiesić, z braku wody utopić, a z braku ziemi pogrzebać"
Cromwell



są i drzewa ziemia woda i deszcz 250 dni w roku, cudo..

poniedziałek, 15 marca 2010

ludzie

Lubię ludzi. lubię patrzeć na ludzi
Dziś rano w stałam jak zwykle tak żeby się wyrobić - to znaczy, że każda minuta przed szkołą jest zaplanowana, zrobiłam sobie sałatkę z pekińskiej pomidora i papryki, która wyglądała wiosennie postawiłam ją na stoliku i zabiegana przemieszczałam się w pośpiechu ale kiedy usiadłam na krześle miałam okazje zobaczyć Roberta, krzywiącego się bo widocznie spodziewał się w sałatce majonezu a nie naturalnego jogurtu.. pani czytająca moją książkę przez moje ramie też była pocieszna :) chociaż nie wiedziałam w jakim tempie mam czytać żeby ta pani też mogła..

Dziś światowy dzień bez pośpiechu, więc się nie spieszę :)
wcinam sałatkę przez cały dzień, bo czymś się zapchać trzeba..

niedziela, 14 marca 2010

wczorajsze dziś

Było ociąganie ze wstawaniem, było zaspanie, była praca, był teatr, była modlitwa.

Zaczęłam jak zwykle od przestawiania budzika - daj mi jeszcze chwilkę, jeszcze 20 minut, nie dzwoń już głupku, no weź chociaż raz daj mi spokój, dobra już dobra wstaję..
Wpadła mama, zasiliłam jej i tak już pewnie pełną walizkę ciuchów, wyszłam z Riwasem głuptasem i pojechałam do pracy ( Jasiu chciał być miły i po nas przyjechał )
potem kierunek teatr Muzyczny w gdyni z Anią szaloną, plptki, ploteczki były, był też musical łądny trzeba mu przyznać, tańca masa to co lubię, troche refleksji, nawet trochę Boga.
Potem z racji mojego późnego wstania - nie pokościelna, pojechałam na 21 do przeora a tam co o. Tomasz - gdybym wiedziała została bym niekościelna, o. Michał przeszedł obok mnie ale nie zauważył, a tak ładnie się uśmiechałam.. była i Zuza kochana co ją masę czasu nie widziałam, wyściskana..
Powrót do domu, i dobra wiadomość - łaciny jutro niema na szczęście :)

Robert nie masz przepraszam zajęć w poniedziałek - nie więc mogę zjeść jeszcze jeden obiad, cieszysz się prawda ?

Co do wczoraj - przyjechał Robert ze swojej ukochanej już mniej Warszawki,zjadł obiad, kazał się ładnie ubrać i zabrał do Sopotu do pabu na reggae i namówił C., bawiłam się wspaniale..
Odstawiliśmy C., wróciliśmy do domu siedliśmy na kanapie i popłakałam się.. ostatni raz z C. gdziekolwiek byłam dobre 5 lat temu, zdążyłam zapomnieć jakiego mam wspaniałego i szurniętego przyjaciela. Była też jego nie mniej szurnięta Weronika.. Słodziaki :)

Mama i tato jutro wylatują na 10 dni do Niemiec..
Więc kończę, zjedliśmy duża niezdrową kolację, i będą plotki długie..

czwartek, 11 marca 2010

Trzeci dzień z cyklu weź się wkońcu w garść.. więc wzięłam zagarnęłam wszystkie swoje części porozkłądane po pokoju ; przed laptopem, na łózku, na bujanym fotelu z książką, leniwą nic nie robiącą, przyjaciółkę lodówki i tą marudę wredną też chociaż chciałam ją zostawić jednak sama przyszła.. więc wszystkie te części poskładane upchałam w ubranie doprowadziłąm do porządku co by nie przerazić ludzi i wyszłam co prawda koło 17 ale zawsze.
Kupiłam skarpetki pilatesowe, chleb graham czekający na mnie u pelloskiego w gda i ruszyłam w kierunku taw ze znikomom nadzieją, że zastane tam jeszcze tych zakochanców ale tam tylko ciemność, a gdy już zrobiłąm jasność to zastałąm bałan szczerzący się do mnie wstrętnie - więc zajęłam się nim..
czekają na mnie kartki widze. Jesteś w tawernie ? a miałyśmy same. jesteś w tawernie ?
jestem. To czekaj zaraz zejdę.
I przyszedł ojciec, i był uśmiech, bo co innego mogłoby być, czasami mam ogromną chęć zdjąć z siebie ten przez lata wypracowywany uśmiech i powiedzieć co dziś we mnie siedzi, ale nie.. ułożona radosna część karolajny, która pragnie być ponad wszystkim na wszystko przygotowana, radosna i zdystansowana wygrywa jak zawsze tłumiąc wszystko co w tej chwili kłuje..
Poszedł, przyszłą marianna, zakochana, przyszedł ojciec, Karolajna może rozmowa poważna lub mniej -z żartem i uśmiechem - dziękuje wiesz jak ja uwielbiam z Tobą rozmawiać., poszli, poszłam i ja.
Pilates a przed obserwowanie ludzi, zaproszenie na siłownie bo inteligentnie przyszłam pół godziny wcześniej nieświadoma, Paweł- instruktor wariat, jeżeli się ich wstydzisz to wyobraż sobie, że są tu same kobiety, 30 minut na bieżni - spocona i szczęśliwa; (no no, twarda zawodniczka chłopaki, zapraszam do nas znowu) i śmigłam na pilates, a tam piłki wielkie okrągłe i kolorowe, moje ulubione, cudo.

Jutro fakultet z gegry.. i niemiecki.. na to jeszcze obejżę dr. Housa i pójdę spać, mam nadzieje tylko że moje sumienie i tysiące pytań, siedzących w mojej głowie i czekających na chwile wolnego żeby tylko na mnie wyskoczyć dadzą sobie dziś już spokój.

Czy ja go do cholery jasnej kocham ?
może to tylko przezwyczajenie ?
przecież nie jestem w stanie go zostawić, a wiec dlaczego, miłośc czy litość ?
o co w tym wszystkim chodzi ?
dlaczego on to robi ?
dlaczego nie możemy porozmawiac jak kochający sie ludzie ?
czemu to mnie irytuje ?
co się dzieje ?
I tak cały czas..

środa, 10 marca 2010

Chyba nie potrafię zrozumieć sytuacji, która ma miejsce.. rozumiem, że masz uczelnie i mase nauki bieżącej oraz tej do poprawki ale nie potrafię zrozumieć dlaczego się nie odzywasz, napisanie mi na gg ze jestes zajety nie zajmuje zbyt dużo czasu.. Chciałabym wiedzieć na czym stoję bo sytuacja nie jest jednoznaczna.

kurcze ta sytuacja jest chora co najmniej.. sama nie wiem co teraz czuję i co o tym myśleć, tak jakby ktoś cie już prawie oswoił, zaufałaś ale gdzieś w drodze zostałaś porzucona.. czy ktos, ten ktoś wróci czy znowu bedziesz mogła zdawac sie na siebie, tyle ze tym razem już dwa razy bardziej ostrożna - pożucona..

Czekam na odpowiedz.

wtorek, 9 marca 2010

Zimowa zima mogła by sobie iść gdzieś daleko i wrócić za rok..
Nie wstałam do szkoły.. a tak chciałam iść na niemiecki, w nocy zabrali dziadka do szpitala i chyba tam chwile zostanie.
Dacjan z Dagną wpadli wczoraj z kwiatami szaleńcy i zostali na obiedzie :)
Michał się nie odzywa, dzwoniłam w niedziele nie odebrał,w sobotę nie odpisał.. Czuję się troche tak jakby to tylko mi zależało.. a przecież potrafię zrozumieć dużo.

Pilates świetnie ale chyba zapiszę się jeszcze na ATB bo potrzebuję się troche zmęczyć.
A więc znowu ja moja złośliwość i marudność jesteśmy całe dla siebie :) no akurat z przerwą na teraz bo przygarnęłyśmy Michalinę, która usilnie chce mi rozwalić biórko albo oderwać kabel od laptopa.. a niby ma dopiero niecały rok - rozbójnik :)

poniedziałek, 8 marca 2010

Jutro/dziś - REWOLUCJA

WODA - mój nowy przyjaciel.
wstawanie wcześniej - czyli przestawienie swojego trybu
Koniec ze słodkościami.
Czerwona herbata bez dodatku cukru !
Śniadanie dobra sprawa.
Powrót do tworzenia planu dnia :)
Pilates, z ociepleniem również biegi..
Szkoła NIE GRYZIE !
Porządek w pokoju - rzeczy same do szafy nie wejdą..


Więc jutro a w zasadzie dziś już.. przełomowy dzień.
Zapomniałam, że przy tym planuję być szczęśliwa i zapanować nad swoim rozkapryszonym, nieusłuchanym i upartym życiem.. Jak narazie plany objęły małe kroki bo przecież nie zmuszę się odrazu do polubienia lekcji wfu :)

Jutro dzień kobiet, ja jako kobieta dbam i dogadzam sobie codziennie więc jutro będzie takie jak wiele innych jakże szczęśliwych dni.

poniedziałek, 1 marca 2010

teatr i niewygodne pytania

Pilates -od czwartku, karnet został już zakupiony :)

Dziś dzień z serii Karolajna co się z tobą dzieje.. nic jak zwykle oczywiście.
Wyprawiłyśmy się z Izą dziś w kierunk wrzeszcza, z początku zdenerwowane nieprzyjechaniem tramwaju nr 15 wsiadłyśmy do kolejnego i oddałyśmy się plotkom, znalazłyśmy centrum Spójnia zakupiłyśmy karnety i podreptałyśmy do Galerii Bałtyckiej, której nie lubię aby uzupełnić spalone kalorie lodami defakto bardzo smacznymi :)
Byłam też w teatrze z Dacjanem na proźbę jego dziewczyny, której nie udało się załatwić wolnego. Po tym jak zapewniła mnie prawie sto razy że napewno tego chce i będzie mi bardzo wdzięczna jeżeli z nim pójdę bo mu bardzo zależy zgodziłam się, choć z postanowieniem nie zwracania na siebie uwagi ( niezbyt krzykliwy strój oraz makijaż )
Dacjan wpadł kiedy to ja, mój humor, złośliwość i tęsknota debatowaliśmy na temat tego czy ubranie, które na siebie wdziałąm jest aby napewno odpowiednie.. odpowiednio też zaczął..
-Karolina firanka ? mamy święto ? domalowałaś ten kawałek ściany ?
*czy to przesłuchanie
- więc ?
* oj tam tylko kilka zagwostek
- błyszczysz..
*mam się przebrać ?
- ładnie wyglądasz, tak mogę ?
* a może być poprostu bez słów, strój odpowiedni do teatru
-jesteś kobietą powinnaś lubić komplementy, co u michała ?
* chcesz ciastko ?
- mój ulubiony system ochronny pięcioletniego dziecka..
* źle mi to chciałeś wiedzieć ?
- nie, to wiem odkąd wszedłem do pokoju co jest to mnie interesuje.

Tak więc wyjście do teatru wspaniałe jeżeli pominąć podróż do i z teatru, więc źle mi bo nie tak wyobrażałam sobie miłości, jak jest ? co do niego czuję? co mnie irytuje ? czego ja od Michała tak naprawde chcę ? troche mi zawadzają te wszystkie pytania, o które się potykam kiedy tylko mam chwile wolnego a więc włączyłam system zajmowania sobie każdej chwili na problemy reagując jak pięcioletnie dziecko - przeskakiwać jak kałuże małe i duże.. Kiedy zobaczymy sie miśku ? Kiedyś. to jednak jak na moją osobę troche za wiele.

- może jednak za mocno cenisz swoją wolność ? przecież musisz iść na kompromisy tak jak to się w związkach robi. Zaakceptować drugą osobę w związku, która niestety a może na szczęście często pojmuje świat całkiem inaczej.
* tak.. dzięki
- niezależna jak zawsze, czy ty czasami polegasz na innych ? rozmawiasz o sobie i problemach ?
* ile jestem winna za worek porad ?
- i za co ja Cię tak lubię ? tato zaprasza na wino, nie możesz odmówić.

Pan Wojtek jak zwykle, najpierw radość, potem żal dlaczego tak rzadko, pytania jak życie, i znowu radość..


Jutro znów ubiorę się w uśmiech i wyruszę w poszukiwaniu wiosny ;)