Trzeci dzień z cyklu weź się wkońcu w garść.. więc wzięłam zagarnęłam wszystkie swoje części porozkłądane po pokoju ; przed laptopem, na łózku, na bujanym fotelu z książką, leniwą nic nie robiącą, przyjaciółkę lodówki i tą marudę wredną też chociaż chciałam ją zostawić jednak sama przyszła.. więc wszystkie te części poskładane upchałam w ubranie doprowadziłąm do porządku co by nie przerazić ludzi i wyszłam co prawda koło 17 ale zawsze.
Kupiłam skarpetki pilatesowe, chleb graham czekający na mnie u pelloskiego w gda i ruszyłam w kierunku taw ze znikomom nadzieją, że zastane tam jeszcze tych zakochanców ale tam tylko ciemność, a gdy już zrobiłąm jasność to zastałąm bałan szczerzący się do mnie wstrętnie - więc zajęłam się nim..
czekają na mnie kartki widze. Jesteś w tawernie ? a miałyśmy same. jesteś w tawernie ?
jestem. To czekaj zaraz zejdę.
I przyszedł ojciec, i był uśmiech, bo co innego mogłoby być, czasami mam ogromną chęć zdjąć z siebie ten przez lata wypracowywany uśmiech i powiedzieć co dziś we mnie siedzi, ale nie.. ułożona radosna część karolajny, która pragnie być ponad wszystkim na wszystko przygotowana, radosna i zdystansowana wygrywa jak zawsze tłumiąc wszystko co w tej chwili kłuje..
Poszedł, przyszłą marianna, zakochana, przyszedł ojciec, Karolajna może rozmowa poważna lub mniej -z żartem i uśmiechem - dziękuje wiesz jak ja uwielbiam z Tobą rozmawiać., poszli, poszłam i ja.
Pilates a przed obserwowanie ludzi, zaproszenie na siłownie bo inteligentnie przyszłam pół godziny wcześniej nieświadoma, Paweł- instruktor wariat, jeżeli się ich wstydzisz to wyobraż sobie, że są tu same kobiety, 30 minut na bieżni - spocona i szczęśliwa; (no no, twarda zawodniczka chłopaki, zapraszam do nas znowu) i śmigłam na pilates, a tam piłki wielkie okrągłe i kolorowe, moje ulubione, cudo.
Jutro fakultet z gegry.. i niemiecki.. na to jeszcze obejżę dr. Housa i pójdę spać, mam nadzieje tylko że moje sumienie i tysiące pytań, siedzących w mojej głowie i czekających na chwile wolnego żeby tylko na mnie wyskoczyć dadzą sobie dziś już spokój.
Czy ja go do cholery jasnej kocham ?
może to tylko przezwyczajenie ?
przecież nie jestem w stanie go zostawić, a wiec dlaczego, miłośc czy litość ?
o co w tym wszystkim chodzi ?
dlaczego on to robi ?
dlaczego nie możemy porozmawiac jak kochający sie ludzie ?
czemu to mnie irytuje ?
co się dzieje ?
I tak cały czas..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz